Szkolenia BHP
Po co mi ręce, nogi, palce? Po co mi zdrowie? Po co mi praca? Takich pytań raczej nikt nie zadaje. A właściwie, to zadaje je bardzo wiele osób, tylko innymi słowami. Każdy, kto pyta, po co mi szkolenia BHP, de facto pyta właśnie o to, po co mu zdrowie i praca.
Na wielu stanowiskach można stracić zdrowie albo poważnie je naruszyć. Przez to możemy na krócej, dłużej albo na zawsze stracić zdolność do pracy. Niestety szkolenia BHP nie cieszą się renomą. Kojarzą się z czymś nudnym i niepotrzebnym, jak gdyby dbanie o to, żeby nie urwało nam palców, było czymś zbędnym.
|
Jedynym problemem jest sposób prowadzenia szkoleń. Każdy przedmiot i każdą rzecz można przedstawić w sposób ciekawy albo w sposób nieciekawy, w sposób atrakcyjny albo nudny, czytelny albo nieczytelny. Każdy w szkole i na studiach miał nauczyciela, który nudził już tylko tym, że był, a gdy zaczynał mówić, to miało się ochotę opuścić żaluzje i wskoczyć do śpiwora. Niestety, wykładowcy z dziedziny BHP mają do przekazania wiedzę, która sama w sobie nie jest nazbyt ciekawa, a w dodatku są często co najmniej przeciętnymi nauczycielami.
Można jednak na rynku trafić na ludzi, którzy potrafią z nudnego zbioru przepisów zrobić fascynującą prezentację, pełną przykładów, porównań i objaśnień. Rzeczy zwykle interesują nas wtedy, kiedy są spektakularne, kiedy budzą emocje. Łatwo je wprowadzić w tej dziedzinie – wystarczy poszczególne przepisy obrazować – no niestety, takie jest życie – drastycznymi przykładami skutków ich łamania.
Ważne też, aby przepisy uszeregować od ważniejszych do mniej ważnych albo według innego klucza. Przecież nigdy nie zapamiętamy wszystkiego. Jeśli już musimy mówić o instrukcji obsługi rękawic albo mydła, to takie mniej ciekawe elementy warto przeplatać ciekawszymi. Ważna jest duża liczba obrazów, schematów, rysunków. Ludzki mózg nie potrafi bowiem zapamiętywać zbyt dobrze linearnego tekstu. Najlepiej zapamiętuje z kolei barwne, oryginalne, rzadkie obrazy, a jeszcze lepiej historie złożone z takich obrazów. Szkoleniowcy BHP powinni więc być po trosze gawędziarzami i wykazywać się humorem.
Niektóre przepisy wydają się rzeczywiście zbędne. Jednak w każdej dziedzinie znaleźć można przecież takie właśnie elementy! To nie powód, żeby ignorować szkolenia BHP. Bydgoszcz na przykład obiegła kiedyś informacja o wystosowaniu do urzędników instrukcji obsługi czajnika. To oczywiście absurdalne i na swój sposób zabawne. Takie absurdy także warto wplatać w wykłady, aby ożywić pracowników i pokazać im, że jako szkoleniowcy także mamy dystans do własnej dziedziny. Nic tak nie wnerwia jak szkoleniowiec-świętoszek, który żadnych przepisów nie łamie. Dobry szkoleniowiec bhp stoi po stronie pracowników – wskazuje, które przepisy rzeczywiście są bardzo ważne, a które przy odrobinie zdrowego rozsądku można potraktować z dystansem. No chyba, że w szkoleniu biorą udział same niedojdy – wtedy lepiej wszystko potraktować śmiertelnie poważnie. Wypadki chodzą po ludziach.